I tym sposobem z miesięcznej wyprawy wracam z małym plecaczkiem i w japonkach. Wg pana w biurze na okęciu bagaże wylecą jutro i do domu powinny trafić albo jutro wieczorem albo pojutrze. Mam nadzieję, że wszystko będzie w komplecie, łącznie ze stęchłymi ręcznikami, jeszcze mokrymi kąpielówkami i lekko pleśniejącymi butami. W głównym bagażu mam też wszystkie pamiątki i prezenty. Oby wpadły w moje ręce zanim zajmą się pleśnią od butów :)
Bilety na pociąg z Madzią i razem z AniąD kupiliśmy wcześniej i uciekaliśmy z lotniska w pośpiechu. Nie zdążyliśmy się z ekipą porządnie pożegnać, a z Państwem Orskimi porządnie przywitać, ale na Intercity zdążyliśmy i za pół godzinki będziemy wysiadać. Robię się senny, bo to już indyjska 20.00.
To jeszcze nie koniec bloga, który zostanie zamknięty w drugiej połowie września, kiedy to urządzimy spotkanie podsumowujące projekt, a w międzyczasie będziemy uzupełniać zdjęcia.
Z nieprzyzwoicie czystego pociągu - Sz
Wysłane z iPhone'a
Załóżcie blog o podróży poślubnej :) hehe (:
OdpowiedzUsuńJuleczka =D